Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.
Polityka Prywatności    Informacja o przetwarzaniu danych osobowych    AKCEPTUJĘ
MZD logo Muzeum Ziemiaństwa w Dobrzycy

 

 

STRONA GŁÓWNA

2020-12-06

ŚWIĘTA W ZIEMIAŃSKIM DWORZE - PRZYGOTOWANIA



W czasie Adwentu kilka dni było szczególnie ważnych. Dla dorosłych duże znaczenie miał dzień 4 ego grudnia czyli dzień św. Barbary, patronki trudnej pracy m.in. górników, żeglarzy i flisaków. Tego dnia bacznie obserwowano pogodę – uważano, że właśnie rozpoczyna się okres śnieżyc i mrozu. Zgodnie z powiedzeniem „Święta Barbara po lodzie, Boże Narodzenie po wodzie”, próbowano przewidzieć jakie będą zbliżające się święta. Bardzo martwiono się, gdy okazywało się, że nie będą one prawdopodobnie śnieżne. Dzieci natomiast z niecierpliwością oczekiwały 6 grudnia – dnia św. Mikołaja, kiedy to otrzymywały podarunki. Tradycja ta, wyglądała różnie w zależności od regionu kraju. W Wielkopolsce dzień wcześniej dzieci czyściły i pastowały buty, ustawiając je następnie w równym rzędzie, by w nocy Mikołaj mógł umieścić w nich prezenty. Na wschodzie kraju natomiast najstarsza osoba z otoczenia odwiedzała dzieci w przebraniu, odpytując je z wierszy, pisania i czytania. Dopiero po tym egzaminie wręczane były niespodzianki. Sporadycznie prezentami mikołajowymi były zabawki (te otrzymywano dopiero pod choinkę), najczęściej otrzymywano słodycze i owoce, które tego dnia można było jeść bez ograniczeń - miedzy innymi słodkie figi, mandarynki, kolorowe marcepanowe owoce, kawowe cukierki Wedla oraz tzw. Pędzle Matejki, czyli grube wałki z cukru o smaku landrynki. Od 13 grudnia, czyli od dnia św. Łucji (patronki ociemniałych, niewidomych) - dzień ten uważano za najkrótszy w roku, a święta Łucja przynosiła światło i nadzieję. Zwyczajowo od tego dnia dekorowano dwory, a nieprzestrzeganie tego terminu powodowało niezgodę w rodzinie. Przewidywano także pogodę na nadchodzący rok na podstawie 12 dni, które pozostawały do Bożego Narodzenia.

Okres przedświąteczny wiązał się przede wszystkim z obrzędami religijnymi, które były podstawą funkcjonowania każdego ziemiańskiego dworu. Grudniowe poranki rozpoczynały się niezwykle wcześnie, ponieważ codziennie uczestniczono w roratach – nabożeństwach błagalnych o przyjście Zbawiciela Świata. W zależności od drogi, jaką trzeba było pokonać do kościoła, nieraz trzeba było wstać nawet o 5 rano. W roratach uczestniczyły przede wszystkim kobiety i dzieci, dla których były to niezapomniane przeżycia ze względu na aurę, jaką tworzyły latarnie i lampiony oświetlające wszechogarniający mrok.

Grudniowe dni były bardzo pracowite dla wszystkim mieszkańców dworów. Panie domu nadzorowały kucharzy i gospodynie przygotowujące świąteczne potrawy. Wiele z nich wymagało wcześniejszego przyrządzenia składników, tak by na Wigilię wydobyć najlepszy smak potraw. W pierwszej kolejności, zaraz po świniobiciu, zajmowano się obróbką mięsa, wędzeniem wędlin i pieczeniem pasztetów. Zwykle wcześniej wypiekano także pierniki i świąteczne ciasta. Po potrzebne składniki podróżowano do miasta. Przystrojone świątecznymi witrynami sklepy zachęcały do zakupów. Była to wielka wyprawa, w którą zazwyczaj udawano się całą rodziną. Poza sprawunkami spożywczymi kupowano też prezenty (głównie zabawki, części garderoby, ale także słodycze, owoce i bakalie), produkty do tworzenia ozdób świątecznych, odwiedzano również rodzinę i przyjaciół, którzy nie byli zaproszeni na wigilijną wieczerzę. Do osób z dalszych regionów kraju wysyłano kartki świąteczne, które nadawano na poczcie.

Okres przygotowań mijał bardzo szybko. Szczególnie intensywne były ostatnie dni przed świętami, kiedy to dochodziło jeszcze poszukiwanie choinki, pakowanie prezentów i coraz bardziej intensywne prace w dworskiej kuchni.
W dworach i pałacach aurę świąt Bożego Narodzenia dało się odczuć już na wiele dni przed Wigilią. Niektórzy pamiętnikarze wspominają, że to pierwszy śnieg (zimy dawniej były dość ostre) był wskazówką, że rozpoczyna się najpiękniejszy okres w roku, zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. Jednak to pierwsza niedziela Adwentu (przypadająca między 26 a 30 listopada) wyznaczała moment rozpoczęcia prawdziwych bożonarodzeniowych przygotowań. Coraz krótsze dni, a dłuższe wieczory i nocy sprzyjały integrowaniu się całego domu. Prace związane z prowadzeniem folwarków ustawały, ze względu na oblodzone drogi rzadko wybierano się w podróże, a mroźne wiatry i szybki mrok utrudniały zabawy poza murami dworów. Często wszyscy domownicy siadali w jednym pokoju i wspólnie spędzali czas. Były w tym też względy praktyczne - ogrzewano i oświetlano tylko jedno pomieszczenie. Podczas tych zimowych wieczorów odczytano często dzieła literatury polskiej i zagranicznej – najbardziej poczytnymi pisarzami był ….., Eliza Orzeszkowa i oczywiście Henryk Sienkiewicz. W grudniu czas ten przeznaczano również na własnoręczne wykonywanie ozdób choinkowych. Mimo, że w sklepach w miastach można było kupić gotowe, zagraniczne bombki i łańcuchy, w dworach panowała moda na choinki typowo „krajowe”. Wszelkie magazyny kobiece podpowiadały, w jaki sposób udekorować choinkę, aby mimo swojego niemieckiego rodowodu, wyglądała jak najbardziej narodowo. Dwutygodnik „Ziemianka Polska” podpowiada: „(…) starajmy się i pilnujmy tego, by na choince i nie było żadnej ozdoby pochodzącej z zagranicy. Strójmy naszą polską choinkę piernikami upieczonymi w domu, z miodu z własnej pasieki, jabłkami rumianemi naszych wzorowo prowadzonych sadów, świecidełkami ze złota pszenicznej słony naszych łanów polskich figielkami, i drobiazgami, wykonanymi u nas w kraju, opartymi na sztuce rodzimej. A gdy zapłoną świeczki, pod drzewo zgromadzą się bliscy po dary rąk naszych, wzrośnie w duszy i sercu poczucie, że do pracy wspólnej, usilniej na zagonie Polski wszystkich bez wyjątku w tę noc cudu i radości woła „Boże Dzieciątko” i błogosławi na trud i znój, wyciąga drobne raczki ku nam po dary i ofiary.” Tak więc, salony wieczorową porą wypełniały się różnorodnymi papierami i bibułami, owocami, piernikami itp., by tworzyć z nich niepowtarzalne ozdoby świąteczne. Zapomnianą już dziś, a szczególnie polską tradycją, było wykonywanie bombek z opłatka. Był on materiałem tanim, łatwo dostępnym i dość prostym do farbowania i wycinania. Z opłatka tworzono ozdoby o skomplikowanych kształtach, ale przede wszystkim tworzono bombki, które przez swój sferyczny kształt nazywane były „światami”. Opłatki dostarczał na dwór pleban bądź organista około połowy grudnia. W wiklinowym koszu znajdowały się opłatki przeznaczone dla rodziców, dziadków i dzieci oraz dla służby, a nawet zwierząt folwarcznych. Były one wypiekane w przykościelnych zabudowaniach w specjalnych prostokątnych formach ze scenami rodzajowymi z życia świętej rodziny.


FACEBOOK INSTAGRAM YOUTUBE TWITTER WCAG

Bądź na bieżąco

NEWSLETTER